CAN YOU FEEL MY HEART?
Pairing: SeKai
Gatunek: angst, miniaturka, Sehun POV
Inspiracja: ♪
***
Nie
mam nic. Ty jesteś perfekcją. Cóż mógłbym Ci dać? Spoglądam
na Twe ciało płynące linią i dźwiękiem tuż nad powierzchnią
parkietu. Ruch wypełniony gracją, drgający precyzją i migoczący
potem zgromadzonym na Twej złotej skórze. Niedoścignione marzenie,
które mam tuż przed sobą, a którego nigdy nie dane mi będzie
ujawnić. Nauczyłem się podziwiać swój ideał z daleka, tak by
nie dawać po sobie poznać, co tak naprawdę kryje się za moim
zafascynowanym wzrokiem, gdy śledzi on każdy ruch Twej ręki, każdy
piruet wirujący powietrzem wokół mnie. Im wyżej się wznoszę
śniąc, o tym co nie może być moje, tym niżej spadam i tonę.
Wiem, że i dziś wieczorem, jak wiele razy wcześniej, w ramionach
przyjaciółki-ciemności znów przyjdzie mi zapłacić za swoje
mrzonki. Ból i tak mnie znajdzie... Jednak tu i teraz, w tym jednym
połyskliwym fragmencie dnia codziennego, mogę zawiesić wzrok na
Twoim blasku i sam pozostając w cieniu, ogrzać choć na chwilę
wystraszone i niepewne ja.
Tak
bardzo lękam się zbliżyć do Ciebie, postawić choć krok więcej.
Nie chcę byś odkrył jak niedoskonały jestem, jak bardzo
uzależniłeś mnie od siebie. Nie chcę byś wiedział, że ta
miłość, która co dnia pozwala mi rankiem wstać z łóżka, rani
mnie bardziej niż ostrze noża, gdy nadchodzi noc ze swym gwiezdnym
płaszczem.
Czy
widzisz mnie w ciemności?
Czy
słyszysz moją ciszę?
Czy
czujesz moje serce?
Jeszcze
tylko kilka obrotów i zakańczasz sekwencję kroków lekkim ukłonem.
Twoje pełne wargi rozciągają się, ukazując białe zęby, i nagle
na sali treningowej robi się jakby jaśniej. Wrażenie zdaje się
potęgować wszechobecność lustrzanych tafli na ścianach. Twój
chłopięcy urok po raz kolejny kusi mnie i przyzywa swoją
szczerością. Podchodzisz do entuzjastycznych okrzyków, których
źródłem jest grupa, w której stoję. Oni wszyscy gratulują Ci
udanego układu, a mnie słowa utkwiły w gardle, gdzieś pomiędzy
jednym, a drugim westchnieniem spierzchniętych warg.
Zaciskam
powieki na tyle mocno, że widzę na ich wewnętrznej stronie miliony
barwnych punkcików kłujących mnogością barw. Staram się z
całych sił, by nie pozwolić zdradzieckim słonym kroplom wydostać
się na światło dzienne i spłynąć po rozgrzanej skórze
jawnością niespełnionych uczuć.
Strach,
bolesny lęk ściska moje pędzące serce, starając się stłumić
głośne uderzenia zdezorientowanego mięśnia, tłukącego się w
głębi mej klatki piersiowej. Kolor i ciepło, które Twoja obecność
wymusza na mojej twarzy wystarczająco odsłaniają to, czego nigdy
nie będę w stanie wydusić z siebie na głos.
Czy
potrafisz naprawić moją beznadziejną postać?
Wybacz
mi.
Czy
potrafisz mnie ocalić?
O
ironio, boję się zbliżyć, a równocześnie tak bardzo nienawidzę
swej samotności. Przychodzą chwile, w których tęsknię za tym
uczuciem, kiedy to nie czuje się nic. Wypatruję ulgi, jaką
przynieść mógłby mi stan zobojętnienia, ale moje oczekiwanie z
góry skazane jest na porażkę. Jakże miałbym odciąć się od
tęsknoty, pragnienia i czułości, które zasiałeś w moim sercu?
Jak mam wyrwać Cię ze swojej piersi, kiedy stałeś się
niepostrzeżenie częścią mnie? Nie ma już osoby, którą byłem,
zanim Cię spotkałem. Nie ma już mnie bez Ciebie i Twojego
uśmiechu. I choć nie jest on skierowany do mnie, pozwala mi
odliczyć kolejną dobę w kalendarzu rzeczywistości. Tak mija dzień
za dniem, kiedy to jesteś tak blisko, a zarazem daleko.
W
marzeniach odliczam czas zupełnie inaczej. Tam jesteś mój, więc
każda upływająca sekunda wydłuża się i zagina, bym dłużej
mógł patrzeć w te bystre źrenice. Tam mogę wyciągnąć dłoń i
odgarnąć zabłąkany kosmyk z Twego czoła i patrzeć jak
marszczysz brwi, próbując odgadnąć moje myśli. Tam… Tam jesteś
mój i Twój uśmiech adresowany jest tylko i wyłącznie do mnie. Ta
wizja jest słodko-gorzką próbą pogodzenia się ze stanem rzeczy.
Nie mam przecież prawa, by darzyć Cię uczuciem.
Padam
przed Tobą na kolana.
Pomóż
mi, błagam.
Nie
potrafię sam zwalczyć swoich demonów, one wiedzą jak przetrwać.
Drżę
na myśl o dniu, w którym ktoś spojrzy na Ciebie z tęsknotą, jaka
wypełnia moje oczy od lat. Nie potrafię zdobyć się na odwagę, by
wyobrazić sobie jak dostrzegasz w tych obcych tęczówkach, to czego
nie potrafiłeś lub nie chciałeś odszyfrować w moim błagalnym i
niemym wyrazie twarzy. Jednak najbardziej przerażająca jest myśl,
że to przyszłe uczucie możesz zaakceptować i przyjąć z
łatwością i szczerym uśmiechem, jakiego nie otrzymało od Ciebie
nigdy moje własne serce. Cóż wtedy pocznę z sobą samym, spękanym
i popsutym, gdy już nawet złudna nadzieja zostanie mi odebrana
przez tę nieznajomą postać. Staram się nie darzyć jej
nienawiścią, nie myśleć o niej. Przynajmniej na razie, kiedy
pozostaje spowita w szary welon przyszłych chwil, mogę odsunąć tę
wizję na dalszy plan. Skupiam się znów na chwili obecnej. Chwytam
Twój radosny śmiech i zamykam ten słodki dźwięk w drżącej
dłoni. Kolejny skrawek Ciebie, którego mogę się rozpaczliwie
uchwycić, by zachować grę pozorów nim zapadnie noc. W jej mroku
zmuszony będę stawić czoła nagiej prawdzie, lecz jeszcze nie
czas. Uśmiecham się pod nosem, bo nagle uderza mnie myśl, że
wyczekuję już tego znajomego bólu. On jest prawdziwy, jak i Ty
jesteś prawdziwy. Ja jestem tylko cieniem, cichym westchnieniem za
Twoimi plecami.
Czy
poczekasz na mnie?
Czy
widzisz mnie w ciemności?
Czy
czujesz moje serce?
***
Powracam po długiej przerwie wypełnionej sesją i obowiązkami, ale w dużej mierze irytującą niemocą twórczą. Choć dziwnym trafem dotyczyła ona jedynie sfery pisarskiej, bo potrafiłam na szczęście skupić się na rysowaniu. Gdyby ktoś był zainteresowany moimi zmaganiami na tym polu, odsyłam tutaj: ♠
W każdym razie oto coś, co miałam w głowie od kilkunastu tygodni, ale dopiero wczoraj wieczorem udało mi się usiąść i nastukać niewielki tekst z Sekaiem w roli głównej. Jestem świadoma wszystkich jego niedoskonałości, ale naprawdę stęskniłam się za uczuciem, jakie wyzwala we mnie publikowanie.
Do kolejnego napisania ^^
W każdym razie oto coś, co miałam w głowie od kilkunastu tygodni, ale dopiero wczoraj wieczorem udało mi się usiąść i nastukać niewielki tekst z Sekaiem w roli głównej. Jestem świadoma wszystkich jego niedoskonałości, ale naprawdę stęskniłam się za uczuciem, jakie wyzwala we mnie publikowanie.
Do kolejnego napisania ^^
Okej, jestem!!!
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że jestem dumna z tego kroku ku przełamaniu blokady :3 Oby to był pierwszy, ale nie ostatni Twój tekst, który jest mi dane przeczytać w te wakacje~
Nie będę modyfikować Twojego zamysłu co do pairingu, ale przypuszczam, że dobrze wiesz, kogo mogłam mimowolnie mieć przed oczami, kiedy zorientowałam się, że obserwuję taniec xD
Bo to właśnie przez tę pozornie krótką, a i tak obfitą w emocje chwilę robiłam. Obserwowałam. Stałam obok Twojego bohatera, spoglądając to w kierunku tańczącego chłopaka, to w smutne oczy osoby, która przeżywa swoją miłość po cichu, samotnie. Obserwowałam ból, tęsknotę, smutek. Wiodłam wzrokiem za cienką nicią spojrzenia, które Sehun posyłał Kaiowi. Spojrzenia, które nie znajdowało swojego odbicia z drugiej strony. Spojrzenia rozkochanego, spojrzenia samotnego. A w powietrzu unosił się zapach mimowolnej nadziei.
Ale do rzeczy.
Już w pierwszych zdaniach kreślisz mi przed oczami swego rodzaju kontrast. Kontrast między tym, jak Sehun postrzega samego siebie, a tym, jak widzi Kaia. Nic/perfekcja. Ciemność/światło. Cień, westchnienie/prawdziwy ideał. Sehun nie czuje się godny tego marzenia, jakim jest Kai. A mimo to nie potrafi opanować własnego rozedrganego seca. I znów - cenię sposób, w jaki to opisujesz. Jak kreślisz barwne, przepełnione smutkiem obrazy, jak dekorujesz emocje Sehuna trafnie dobranymi słowami. Twój bohater zdaje się wykradać te lśniące chwile ze skarbca życia, którego nie może dosięgnąć. Życia u boku ukochanej osoby, życia dla niego niedostępnego. Kocham motyw tańca (trudno, żebym nie kochała xD), więc fakt, że Sehun obserwuje tańczącego Kaia, podziwia każdy błysk na jego skórze, każdy płynny gest, każdy splatający się z ciałem muzyczny ton - to wszystko dodaje całej sytuacji tym smutniejszego uroku. Taniec powinien kojarzyć się z celebracją. I w istocie, Sehun celebruje tę chwilę, w której jest mu dane obserwować tańczącego Kaia. Nie tańczą jednak razem. Sehun pozostaje w cieniu swojego strachu, obaw, swojego niespełnionego uczucia. W cieniu swojej niedoskonałości, którą uważa za chyba największą przeszkodę w drodze do szczęścia. Bo on jest cieniem, a Kai to światło. Bo on jest niczym, a Kai jest wszystim. Sehun jest więźniem tego strachu, który paraliżuje jego serce. Znalazł się w potrzasku - nie może zrobić kroku w żadną stronę, nie potrafi iść w przód, nie może się też cofnąć. Podobało mi się też, jak przedstawiłaś tu jakby dwie równoległe rzeczywistości. Tę prawdziwą, bolesną oraz wyidealizowaną sferę marzeń. Nawet czas upływa inaczej w tych dwóch "miejscach". W rzeczywistości czas jest ciągłym pędem prze ból i samotność, sporadycznie tylko przetykanym momentami, takimi jak ten, kiedy Sehunowi dane jest oglądać uśmiech ukochanego. W marzeniach czas rozciąga się i wydłuża, jakby po to tylko, żeby zamknąć w każdej sekundzie jeszcze więcej wspólnie przeżywanego uczucia. W rzeczywistości czas zadaje Sehunowi kolejne rany, a jego spękane i popsute serce chyba na przekór wszystkiemu bije wciąż dla tej miłości, która je niszczy. Ten tragizm jest wręcz namacalny w słowach Sehuna, dla którego punktami odniesienia w życiu są jedynie Kai i ten ból, który towarzyszy myśleniu o nim. Ból, który przeistacza żywego człowieka we wrak, w cień, w westchnienie, żywiące się odległym blaskiem.
Jak zwykle w Twoich tekstach, jest tu wiele nisz i zakamarków między słowami, w które oczywiście pozaglądałam, ale których opisywanie z osobna nie ma chyba sensu. Każdy z tych słownych kącików składa się na pięknie napisany tekst, w dodatku z wprawnie wplecionymi słowami z piosenki.
Podobało mi się :3
Nie mam pojęcia co to mi tu wyszło z tego komentarza, bardzo dawno nie pisałam żadnego tak od ręki, zaraz po przeczytaniu... ale mam nadzieję, że cokolwiek sensownego w nim znajdziesz ^^
Trzymam kciuki za dalszą Twoją twórczość.
Fighting~!